Doskonałość
Coraz częściej zauważam, że moim przekleństwem jest doskonałość.
Zaczepnie zabrzmiało, prawda?;)
Nie, nie moja. Tzn. owszem, moja. Ale nie jako stan faktyczny, obecny. Jako coś, z czego brakiem nie umiem sobie poradzić. Co mnie - ach, dobrze, bądźmy patetyczni - unieszczęśliwia.
Doskonałość.
Dążenie do niej nie jest niczym złym, wręcz przeciwnie. Rozwija, jest motywacją, jest celem.
Pragnienie osiągnięcia jej tu, teraz i natychmiast (tak po Aspazjowemu) może doprowadzić do frustracji.
A przecież tak w głębi duszy ukochałam naturalność.
Spokojnie. Przecież wiem jak.
Komentarze
Prześlij komentarz