Śniegowo

No i zima spadła na Lublin. Pięknie:) Jakoś od razu świątecznie się zrobiło, a tu przecież dopiero październik (założę się, że w święta nie będzie śniegu). Aż miałam ochotę włączyć sobie jakiś utwór Trans-Siberian Orchestra. A czemu nie:

Moja radość znikła, gdy uświadomiłam sobie, że moja kurtka zimowa została w rodzinnym domu, w Borkach, a tutaj mam jedynie wiosenną kurtałkę. No nic, nałożyłam więcej swetrów niż na co dzień, szal i nie zmarzłam jakoś okrutnie. Buty na szczęście mam jeszcze z marcowego wyjazdu w Beskidy - ciepłe, zimowe i nieprzemakalne. Siedzę w pracy, jest cicho, nie chce mi się zajrzeć do tekstu o Normanach, nad którym właśnie pracuję. Leniwy dzień. Taki przytłoczony, przysypany, ciężki. Czuję, jakby ten śnieg, który zalega na parapecie, obciążał mi powieki. Nawet nie chce mi się wstać, żeby zrobić sobie kawę, która na pewno jakoś-tam by pomogła.

Biało.
Znowu biel.

Sprzątając przedwczoraj w nowym mieszkaniu pomyślałam o tym, że pierwszy śnieg powitam już tam. Pospieszył się, nie poczekał na mnie, a jedyne, co pada mi na głowę, gdy jestem w moich czterech ścianach, to tynk z sufitu. No nic, trudno. Nie wszystko musi być tak, jak sobie to zaplanowałam.
Choć w większości wypadków tak właśnie jest.

Jest spokojnie.
:)

Komentarze

Popularne posty